Pięćdziesiąt twarzy Greya oczami Christiana
E.L. James
"Pięćdziesiąt twarzy Greya
oczami Christiana" , myślę że ogólnego zarysu książki nie
trzeba nikomu przedstawiać, o trylogii było tak głośno, że
zapewne każdy jak nie z własnego doświadczenia, to dzięki
znajomym poznał historię Anastasii i Christiana. Niewinnej
studentki literatury angielskiej i osobliwego biznesmena z Seattle,
który zabierze dziewczynę w świat jej całkowicie nie znany.
Książka, ta jest uzupełnieniem
trylogii, ukazuje ona bowiem zupełnie inny punkt widzenia całej
historii za sprawą tego, że daną historię opisuje Grey a nie
Anastasia Steele. Czy jest nudno? Wydawać by się mogło, że tak,
czytamy bowiem to samo, tylko z męskiego punktu widzenia i właśnie
dzięki takiemu zabiegowi nie mamy wrażenia, że mamy do czynienia z
"odgrzewanym obiadem". Z książki tej poznajemy lepiej bohatera, za sprawą jego przemyśleń czy też
snów, które często go nawiedzają. Z danych urojeń nocnych
dowiemy się jak wyglądało jego dzieciństwo, związek z Eleną czy
Leilą.
Duża część książki poświęcona jest własnie byłej
uległej, co myślę daje znakomity wstęp do drugiej części
filmu, który przecież ma trafić na ekrany kin w 2017 roku.
"Pięćdziesiąt twarzy Greya oczami Chrystiana" jest, jak
myślę pierwszą częścią, wydaje się, że każda część
trylogii będzie miała swoje odzwierciedlenie poprzez ukazanie
męskiego punktu widzenia. Czy warto przeczytać? W sumie to nie
wiem, myślę że jest to trochę na siłę przeciągnie sukcesu, jaki
przyniosła trylogia czy film. Autorka chyba chce na jednej historii
zarobić kilkukrotnie. Przyznam szczerze, że gdyby nie to, że
znalazłam tę książkę tanio, to nie wiem czy bym ją przeczytała,
może nie jest zła, pomijając tłumaczenie, o którym mieliście
już okazję się naczytać z innych recenzji. W sumie nie jest, też
nudna, ale chyba powoli mamy dosyć Greya i jemu podobnych. Tak więc,
czy przeczytać, czy też nie? Zostawiam Wam samym.
Brak komentarzy :
Prześlij komentarz